sobota, 30 grudnia 2017

Janusz Leon Wiśniewski "Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie"


Wszystko da się wyjaśnić. Zapisać w liczbach i równaniach. Życiem rządzą prawdopodobieństwo, logika i udowadniane twierdzenia. Przynajmniej jemu, naukowcowi, tak się wydawało, dopóki nie spędził wielu miesięcy w klinice w Amsterdamie i nie otarł się o śmierć, co całkowicie zburzyło konstrukcję jego świata.

Były przy nim w chwili największej tragedii, mimo że je zawiódł, skrzywdził, zdradzał, upokorzył. Dlaczego?
Wszystkie jego kobiety.

Milena, niesforna, uderzająco piękna i wyuzdana femme fatale. Daria, jego była studentka, „kruche, naiwne dziewczę w wieku jego córki”, o oczach jak niezapominajki. Tajemnicza Ludmiła, z którą rzekomo łączył go tylko seks. Natalia, fascynująca, bezpruderyjna artystka, niezastąpiona partnerka do filozoficznych dysput. Justyna - miała być jedynie lekiem na jego depresję po rozstaniu z żoną. Ewa, tak samo charyzmatyczna, jak eteryczna, zachwycająco mądra nauczycielka, która na nowo buduje jego świat...

Kim był dla nich? Kim one były dla niego? Której był coś winien, której kiedyś podarował za mało, a która była mu wdzięczna?

Jakiś czas temu dzięki Dominice miałam okazję przeczytać książkę „Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie” po raz pierwszy sięgnęłam po twórczość autora. Nie bardzo wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Dwa razy podchodziłam do czytania książki. Za pierwszym razem musiałam odłożyć książkę i chwilę odczekać, lecz to, co przeczytałam zwaliło mnie z nóg a teraz wiem, że muszę przeczytać resztę książek autora.

„Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie” jest to historia mężczyzny, który wybudził się ze śpiączki. Nie bardzo wie, co się dzieje i gdzie się znajduje. Okazuje się, że od ponad sześciu miesięcy jest w śpiączce. Po tak długim czasie zaczyna żyć na nowo. Zastanawia się, co wydarzyło się w jego życiu i tak właśnie budzą się wspomnienia. Dowiadujemy się, że jest utalentowanym matematykiem ma córkę i byłą żonę. W jego życiu pojawiło się mnóstwo kobiet, które mały wpływ na postrzeganie przez niego świata.

Książka Janusza Leona Wiśniewskiego zmusza nas do refleksji nad własnym życiem. Razem z narratorem przezywamy jego własne wzloty i upadki. Wie teraz, że źle postępował, lecz nie może już nic zmienić tylko wyciągnąć z tego wnioski.

Styl autora jak dla mnie z początku bardzo nie zrozumiały. Musiałam złapać oddech i kiedy jeszcze raz zaczęłam czytać można przyznać, że przeczytałam na jednym wdechu. Znalazłam bardzo dużo tutaj scen seksu jak i wulgaryzmów, więc przestrzegam, że nie jest to książka dla nastolatków.

„Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie” jest to moim zdaniem mądra opowieść, której możemy poświęcić chwilę uwagi. Uważam, że z przyjemnością mogę Wam polecić te książkę, która na dłużej może pozostać z wami a ja zabieram się za kolejne książki autora. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Znak Literanova

piątek, 29 grudnia 2017

Antologia - Agnieszka Lingas – Łoniewska, Magdalena Knedler, Adrian Bednarek, Jolanta Kosowska, Nina Reichter, Daniel Koziarski, Anna Kasiuk , Anna Szafrańska „Pensjonat pod Świerkiem”

"Była przekonana, że pensjonat jest ostoją bezpieczeństwa.”
Do pewnego miejsca zwanego czasami trójkątem bermudzkim przybywają kolejni goście do Pensjonatu pod Świerkiem. Każdy z nich przyjeżdża z własną historią. Na miejscu poznajemy dwoje gospodarzy Ewę i Gabriela, którzy posiadają dobre serca i pomagają swoim gościom rozwiązać pewne problemy. Niczym anioły wiedzą, kiedy i jak pomóc. Lecz czy ich życzliwość i dobroć pomoże i jednocześnie uchroni od złego?

Pensjonat pod Świerkiem jest to zbiór czternastu opowiadań o magicznym czasie są święta. Lubiani autorzy stworzyli dla nas niesamowite historie, które nas nastrajają i przygotowują do świąt Bożego Narodzenia. Każdy z nich opowiada coś innego i magicznego. Możemy spotkać tu takich autorów jak: 


Agnieszka Lingas – Łoniewska „Ostatni koncert’ i „Świt”
Magdalena Knedler „Edgar” i „Mantyla”
Adrian Bednarek „Pokój nr 106” i „Świąteczna niespodzianka”
Jolanta Kosowska „Restart” i „Zaręczyny”
Nina Reichter „Przyjaciel w wigilijną noc”
Daniel Koziarski „Dwanaście przed wigilijnych potraw”
Anna Kasiuk „Razem” i „Zwierciadło”
Anna Szafrańska „Mały książę” i „Zagubione”

Bardzo czekałam na tą książkę już od dłuższego czasu a tym bardziej, że pisali to tak lubiani przeze mnie pisarze. Część z nich nie znałam twórczości, lecz teraz wiem, że najwyższy czas nadrobić zaległości. 

Miłym zaskoczeniem była dla mnie opowieść Jolanty Kosowskiej „Zaręczyny” i Magdaleny Knedler „Mantyla”. Nie spodziewałam się tak poruszającej opowieści, które poruszyły moje serce. Momentami czułam, że dzięki tym autorką sama znajduje się w tym pensjonacie razem z głównymi bohaterami. 

Autorzy bardzo dużo włożyli trudu, aby napisać coś niezwykłego. Książka jest napisana prostym i lekkim językiem tak, że czyta się przyjemnie. Muszę jeszcze wspomnieć o okładce książki, która przyciąga wzrok i czuje się jakby tło było wzięte z miejsca, o którym właśnie czytamy. To dzięki takim książką możemy poczuć magię świąt. 

Muszę tu powiedzieć, że nie spodziewałam się tak różnorodnej fabuły i postaci. Lecz wszystko sprowadza się do tytułowej powieści „Pensjonat pod Świerkiem” Każda opowieść opowiada o czymś innym a my w każdym momencie możemy zacząć czytać, do której historii chcemy.

„Pensjonat pod Świerkiem” jest to niesamowita historia ludzi, którzy zbłądzili szukając miłości i przebaczenia pokładając wiarę w ludzi a także o akceptowaniu ludzi niepełnosprawnych. Dlatego ta opowieść jest tak niesamowita a Was zapraszam do przeczytania lekkiej i niezobowiązującej lektury, która umili Wam czas w ten Wigilijny wieczór jak i każdy inny.  


Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu NovaeRes.

wtorek, 26 grudnia 2017

K.A. Linde "Dobry wybór"


Coraz więcej wydawnictw w ostatnim czasie wydaje bardzo dużo książek takie, jakie czytelnicy chcieliby mieć je na swoich półkach. Choć tych naprawdę bardzo dobrych jest często niewiele. Kiedy wydawnictwo zaproponowało mi przeczytanie książki „Dziewczyna mojego brata” nie wiedziałam, jakie jest pióro autorki, bo nie miałam okazji, aby przeczytać jej jakiejkolwiek książki. Jednym słowem przepadłam i czekałam na kolejne, aby móc nasycić się twórczością pisarki. 

Pamiętacie braci Wright? Na pewno, bo nie sposób o nich zapomnieć. Tym razem poznajmy losy Landona. Z okazji dziesięciolecia ukończenia szkoły Landon pojawia się na balu, ale sam bez żony. Spotyka na miejscu dawnych znajomych. Zauważając Heidi znów przypomina sobie, co zaszło w Nowy Rok. Tego nie da się tak zapomnieć im obojgu. Następnego dnia wraca po męża Miranda i wracają do domu. Lecz chwilę później dochodzi do wniosku, że nie może się dłużej okłamywać i musi żyć własny życiem. Wraca do rodzinnych stron i postanawia odzyskać Heidi i rozwieść się z żoną. Dostaje stanowiska kierownika i przełożonego dziewczyny, lecz ona ma jedną zasadę nie łączy spraw zawodowych z osobistymi. 
Co postanowią zrobić z ty faktem?
Co za listy dostaje Heidi?
Do czego posunie się Miranda tym razem?
Jak zareaguje Jensen, kiedy dowie się, z kim spotyka się Landon?

„Dobry wybór” jest to niesamowita opowieść o losach Heidi i Landona. Tę książkę można powiedzieć, że pochłonęłam bardzo szybko gdyż przeczytanie zajęło mi kilka godzin. Historia tej dwójki tak mnie wciągnęła, że nie sposób było odłożyć książki. Trzymające napięciu oraz pełna śmiesznych dialogów a także wciągająca fabuła i wyraziści bohaterowie to niesamowita mieszanka niczym „petarda”. Kolejny raz autorka zaskoczyła mnie a nawet zastanawiam się czy ta książka nie jest nawet lepsza od poprzedniej. Jest to powieść pełna emocji i niewyobrażalnej sile miłości a także znajdziemy tutaj sceny, które będziemy czytać z zapartym tchem. Podobało mi się też autorka pozwoliła nam dowiedzieć się trochę więcej z życia Emery i Jensena. 

Autorka niesamowicie mnie zaskakiwała tworząc akcję książki a także kreując swoich bohaterów. Poznajemy lepiej bohaterów z pierwszej części a których nie poznaliśmy jednak do końca. Landon Wright najmłodszy z braci, który ma za sobą ciężkie przeżycia. Seksowny, porywczy, łatwowierny, ale także skryty gdzie dzięki Heidi zrozumie, co tak naprawdę utracił przez tyle lat. Ważna jest dla niego rodzina, ale także więzy rodzinne.  Heidi Martin to niezależna, impulsywna kobieta, która wyznaczyła sobie cel, aby osiągnąć sukces zawodowy. Ma za sobą trudną przeszłość, o której nie chce rozmawiać nawet z najlepszą przyjaciółką. Dzięki Landonowi zrozumie, co jest najważniejsze w życiu. Spotkamy także Mirandę żonę Landona, która okazała się osobą, którą chciała udusić od samego początku (ma szczęście, że jej nie był przy mnie). A to, co zrobiła przeszło wszelkie granice. Julia koleżanka z pracy Heidi, ale muszę wam powiedzieć, że zaintrygowała mnie jej historia. Mam nadzieje, że niedługo dowiemy się, co nieco o tej parze. Spotkaliśmy także Jensena Emery, których związek pięknie rozkwitał a także MorganPatrica

Styl K.A. Linde jest bardzo lekki i przyjemny w odbiorze. Książkę czytało się bardzo szybko a sceny zbliżenia dodają całej pikanterii, bo gdy czytałam czułam, że aż cała się czerwienię. Historia tych dwoje już od pierwszej strony wciągają nas do niesamowitego świata pełnego tajemnic, namiętności, pożądania i także intryg, które mogą zniszczyć związek i coś jeszcze, czyli wiarę w człowieka. Książkę serdecznie polecam wszystkim, którzy chcą spędzić niezobowiązującą chwilę relaksu przy książce. A ja teraz czekam na kolejne książki autorki, bo wierzę, że wydawnictwo pokusi się o wydanie kolejnych powieści, bo naprawdę warto. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Burda Media Polska, 

piątek, 15 grudnia 2017

Katarzyna Mak "Dwadzieścia minut do szczęścia"


Michalina Zawadzka nie ma łatwego życia. W wieku dwóch lat straciła matkę i od tej chwili wychowuję ją babcia. Ze śmiercią mamy Michaliny wiąże się jakaś tajemnica, bo gdy dziewczyna próbuje się opiekunka zawszę ją zbywa. Kiedy jej babcia umiera dziewczyna zostaje sama z problemami finansowymi. Pomaga jej chłopak Mateusz i jego rodzice. Jedyne, co jej teraz wychodzi to studia. Ostatnim krokiem do dostania wymarzonego dyplomu jest praktyka w ekologicznym gospodarstwie u Mikołaja Korneckiego. Nikt nie podejrzewał, co może się wydarzyć na wsi a tym bardziej w jej życiu uczuciowym.
Jaka tak naprawdę wydarzyła się tragedia w domu małej Michaliny?
Czemu dziewczyna nigdy nie płacze?
Co wydarzy się na wsi i jaką pozna legendę o Niccolu i Micheli i co będzie miała z tym wspólnego?

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam okładkę książki to tak mnie zaczarowała, iż nawet nie czytała opisu tylko od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Mówi się, że nie powinno się oceniać książki po okładkach, ale w tym momencie nie mogłam postąpić inaczej.

„Dwadzieścia minut do szczęścia” jest to niesamowita i wciągająca opowieść o utracie bliskich, tajemnicy, tragedii, miłości i także o odnajdywaniu siebie. Debiutancka powieść autorki, która wciągnęła mnie od samego początku.  

Autorka zaskakiwała mnie na każdym kroku a akcja książki toczy się nieprzerwanie i zaskakiwała mnie, co chwila. Jednym minusem jest to, że tak bardzo szybko się skończyła.
Katarzyna Mak bardzo ciekawie wykreowała każdą ze swoich postaci. Poznajemy Michalinę Zawadzką młodą dziewczynę, która jest impulsywna i pozbawiona pewności siebie. Tajemnica, jaka jest skrywana przed dziewczyną zostanie odkryta i intryga, która bardzo mnie zaskoczyła, ale tylko dzięki miłości zrozumie, co powinna zrobić i jak postępować. Mikołaj Kornecki to mężczyzna, u którego dziewczyna odbędzie praktyki. Choć z początku wydaje się oschły to później poznajemy go, jako troskliwego, ciepłego i opiekuńczego. Mężczyzna skrywa też tajemnice tylko niektórzy zostają wtajemniczeni. Poznajemy także Izę współlokatorkę Michaliny, która zjawia się u dziewczyny w jej najgorszym momencie. Pomaga a jej dobroć jest aż nierealna, lecz pod tą czystą dobrocią czai się coś a może ktoś?

Książkę czyta się bardzo przyjemnie lekko i co najważniejsze szybko. Ja po przeczytaniu potrzebowałam kilku chwil, aby dojść do siebie w pozytywny sposób. Proste dialogi i plastyczne opisy wioski powodowały, że bez większego problemu widziałam jezioro, zamek na wzgórzu, konie oraz krowy na pastwisku. Emocje, jakie nakreśliła autorka bardzo mocno przeżyłam je na sobie. Współczułam jej i trzymałam do samego końca, aby wszystko się udało. Znajdziemy też sceny erotyczne, które pobudzą naszą wyobraźnie, ale napisane ze smakiem. Z niecierpliwością czekam na następną książkę autorki. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuje autorce i Wydawnictwu NovaeRes.

czwartek, 14 grudnia 2017

Katy Evans "Womanizer"


Olivia Roth ma dwadzieścia dwa lata i ma plan na swoje życie. W wieku dwudziestu sześciu lat chce założyć własną firmę a dwa lata później znaleźć męża i założyć rodzinę. Aby zacząć pracować w wymarzonej firmie Olivia musi odbyć staż Carma Inc. załatwiony przez jej brata Tahoe. Dziewczyna pierwszego dnia w pracy poznaje przystojnego mężczyznę. Każdego dnia spotykają się w tym samym celu, lecz żadne z nich nie wie, kim są nawzajem. Obydwoje lubią swoje towarzystwo i wspólne rozmowy i to, co między nimi jest. Prawda wychodzi na jaw a Livia nie wie, co zrobić próbuje się bronić, lecz bez skutku. Spotykają się, ale w tajemnicy przed bratem i przyjacielem.
Co zrobi Tahoe, kiedy dowie się o tajemnicy, jaką skrywają przed nim przyjaciel i siostra?
Czy uda się uwieść Olivi Roth największego kobieciarza w Chicago?
Czy Callan postąpi tak jak podpowiada mu serce?

Muszę wam zdradzić, że na tą książkę czekałam od samego początku. Callan Carmichael od początku wydawał mi się tajemniczy i wiecie, co za dużo jednak się nie dowiedziałam o jego przeszłości, ale mam nadzieje, że autorka uchyli rąbka tajemnicy w kolejnych swoich książkach.
„Ciekawe, jak by to był. Być tak kochaną. Tak, jak mój brat kocha Reginę. I moi rodzice siebie nawzajem.”
„Womanizer” jest to niesamowita historia, która od samego początku bardzo mi się spodobała. Choć fabuła może i jest przewidywalna to jednak każdy znajdzie coś dla siebie. Przeczytanie książki zajęło mi całą noc i choć jestem niewyspana to czuje się szczęśliwa, że mogłam przeczytać tak wspaniałą historię. Katy Evans kolejny raz nie zawiodła mnie opisaną przez nią historią.
„Pragnie mnie, teraz to wiem, a kiedy uśmiecham się do niego, kręcąc biodrami i poruszając się w rytm muzyki, jedynie, czego ja pragnę, to aby patrzył na kobietę, na którą ma dzisiaj ochotę.”
Autorka nie zaskoczyła mnie, ale akcja książki toczy się w swoim tempie a co najważniejsze nie jest wymuszona i pozwala czytelnikowi przeżyć historię do końca. Bardzo podobało mi się to, że autorka opowiedziała nam, co dzieje się w związku, u Tahoe i Giny.
„Pocałunek staje się bardziej głęboki, bardziej szaleńczy. Boże. Mam wrażenie, że jestem całowana od środka. Jego głód stanowi pożywkę dla mojego.”
Kreacja bohaterów wyszła kolejny raz bardzo dobrze. Olivia to bohaterka, która wie, co chce od życia i trzyma się swojego planu. Młoda, ambitna, zdolna, ale z pewnymi lękami. Tylko jednemu mężczyźnie uda się je wyleczyć.
Callan to młody rekin biznesu, który tak samo jak Olivia wie, co chce od życia, ale zupełnie ma inny plan. Wrażliwy, ambitny, seksowny i o dużym sercu gdzie na każdym kroku kobiety zabiegają o jego względy. Lecz jego umysł zaprząta już jedna kobieta, ale czy podda się uczuciu?
„Podnoszę wzrok. O Boże, w jego oczach widać frustrację. W jego głosie słychać frustrację. Powiedział „do jasnej cholery”. Jestem cholernie zaszokowana! Jak na mężczyznę, który tak bardzo ma wszystko pod kontrolą, cóż, to cholernie zaskakujące.”
Styl pisarki bardzo mi się podobał. Świetnie operuje słowem tworząc żywe obrazy i dialogi oraz umiejętnie podtrzymuje napięcie niepewności i strachu. Pisarka zadbała o odpowiednie tępo akcji, bo nawet na chwilę nie zwalnia tępa. Muszę wam powiedzieć, że najbardziej podobało mi się zakończenie i wiem, że wam na pewno też się spodoba. Przekonajcie się sami, że warto sięgnąć po tę książkę, jaki wiele innych powieści tej pisarki, które zapadają w pamięci. Gorąco polecam! 

Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Kobiece.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Ewa Pirce "Córka Pedofila"

"Miłość jest nadzieją,siłą i przekleństwem w jednym.Ponieważ kiedy kochasz,wiesz,że jesteś w stanie zrobić i osiągnąć wszystko.Daje ci moc,jakiej nie uzyskasz w żaden inny sposób,ale kiedy znika,kiedy zostaje ci zabrana,to jakby wyrwano ci duszę,zmiażdżono serce i wypalono umysł…A wiesz,co wtedy trzyma cię przy życiu?(…) -Wspomnienia.Kiedy zawala ci się świat i wiesz,że nie dasz rady przeżyć choćby minuty dłużej-wspominaj…Bo we wspomnieniach miłość żyje wiecznie."
W ostatnim czasie coraz więcej znajdujemy książek z gatunku New Adult. Debiutujących pisarzy, ale tych naprawdę bardzo dobrych jest naprawdę niewiele. Ewa Pirce jest debiutującym pisarzem, ale czy możemy jej historię zaliczyć do jednych z najlepszych czy może jednak nie? Przekonajcie się sami a teraz zapraszam na recenzję.

Lex to nastolatka, która w swoim życiu przeszła już bardzo wiele. Od najmłodszych lat została skrzywdzona przez ojca a matka ją zostawiła w rekach oprawcy. Dziewczyna każdej nocy bała się i ciągle przechodziła to samo. 
Pewnego dnia poznaje Henry’ego i Jamesa to dzięki nim dziewczyna zaczyna widzieć świat w innych kolorach. Jeden zostaje przyjacielem a drugi chłopakiem, ale każdy z nich ma swoją poranioną duszę i przeszłość, od której nie można uciec. Z dnia na dzień wydaje się, że wszystko jest coraz lepiej, gdy nagle Lex dowiaduje się o śmierci przyjaciela. Nie może pogodzić się z tym a co gorsze chłopak mówi jej o swojej chorobie.
Co tak naprawdę wydarzyło się każdej nocy i dnia w domu Lex?
Kim był nieznajomy, który przyglądał się poczynaniom dziewczyny?
Czemu ostre narzędzia są tak potrzebne w życiu dziewczyny?
"Jutro może nie zdarzyć się nigdy.Słońce może nie wzejść,a serce przestać bić."
„Córka pedofila” jest to niesamowita i wciągająca historia, która już od pierwszych stron porusza nas za serce i nie tylko. Powieść od samego początku bardzo zaskoczyła mnie a wydarzenia, które były opisane są tak autentyczne, że aż strach pomyśleć, co może kolejnym razem napisać autorka.

Ewa Pirce jako debiutująca pisarka w niesamowity sposób wciągnęła mnie do świata Lex gdzie bardzo bałam się o główną bohaterkę ale także o jej przyjaciół. Autorka nie oszczędzała nas i z każdą stroną bałam się, co może spotkać bohaterów książki.
"Gdziekolwiek byśmy nie zmierzali,poszukujemy słońca.Brniemy przez tunele ciemności z nadzieją,że za kolejnym zakrętem ujrzymy promyk nadziei.A chłód wypełniający nasze dusze w końcu zniknie,ogrzany ciepłem miłości."
Pisarka wykreowała swoich bohaterów i ich historię w bardzo ciekawy sposób. Poznajemy trzy najważniejsze osoby w tej książce. Jedną z nich jest Lex to główna bohaterka, która jest zamknięta w sobie, porywcza, buntownicza, ale za tą maską skrywa się zraniona i krucha dziewczyna, która prosi o pomoc, lecz nikt tego nie zauważa? Jemes to chłopak, który przeszedł bardzo wiele i stracił dwie najważniejsze osoby w swoim życiu. Pod maską twardziela, łobuza i przystojniaka czai się strach o jutrzejszy dzień, bo nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć. I ostatnią osobą jest Henry, który jest niesamowitą osobą. Nie bał się humorzastej Lex i nie dał się odstraszyć od samego początku. Zawsze uśmiechnięty i wesoły, ale tak naprawdę nie może pozbierać się po tym jak ojciec odsunął się od niego, kiedy dowiedział się o nim prawdy.

Pisarka w książce porusza trudny temat do rozmów. Bo kto chciałby rozmawiać o ojcu pedofilu, samo okaleczaniu i innych niebezpieczeństwach. A co jesteśmy w stanie zrobić i co poświęcić by odmienić swój los? Książka od pierwszych stron intryguje i wciąga a każde kolejne strony sprawiają, że nie można się od niej oderwać. Język i styl jest przyjemny w odbiorze a postacie i fabuła jest tak niesamowita, że nie sposób odłożyć książki. Grzechem było by gdybym nie wspomniała słowem o okładce. Przyciąga wzrok i każe stanąć na chwilę gdyż nie możemy przejść obok niej obojętnie.
 "Czy życie aby na pewno jest darem? Bo jak żyć, skoro twoim jedynym towarzyszem jest samotność…? A ona z kolei podpowiada ci nieustannie, by skończyć tę udrękę."

Historia ta ukazuje nam, że czasami w życiu nie układa nam się tak jak my chcemy, ale czasami do naszego życia uśmiechają się osoby, bez których nasze życie nie miałoby sensu i zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Może właśnie dzięki tej książce wasze podejście do życia pozwoli wam na chwilę przystanąć i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Serdecznie zapraszam was do przeczytania książki i podzielenia się ze mną waszymi opiniami.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Wieża Czarnoksiężnika. 

wtorek, 5 grudnia 2017

Adelina Tulińska "Oddech Wschodu" [PRZEDPREMIEROWO]

Łzy wściekłości cisnęły mu się do oczu. Raz w życiu spotkał kogoś takiego jak Laura i nie miał zamiaru odpuszczać. Dla tej dziewczyny był w stanie zrobić wszystko.Przepłynąć ocean, przejść po rozżarzonych węglach, jeżeli by było trzeba.
Jakiś czas temu dzięki LŚĆ mogłam wziąć udział w BOOK TOUR z książką „Dotyk Północy”. Książka bardzo przypadła mi do gustu i z niecierpliwością czekałam na ciąg dalszy. Kiedy dowiedziałam się, że autorka wydaje kolejną część postanowiłam przeczytać. Lecz czy i tym razem pisarka napisała tak dobrą książkę jak swój debiut? Przekonajcie się sami a tym czasem zapraszam was na recenzję.
Wyczuwała wszystkie kłębiące się w powietrzu emocje.Była glebą chłonącą krew, jak gąbka wodę. Była solą w powietrzu, świeżą bryzą nadciągającą znad morza. Pierwsze promienie słońca wyjrzały zza horyzontu jak nowa nadzieja przenikając ciemność. Mawiają, że nadzieja jest jedyną rzeczą silniejszą niż strach.
Laura po pełnej emocji wyprawie na wyspę Frisord wraca do Łodzi. Jej życie już się zmieniło, lecz okazuje się ze dziewczyna musi przekonać się na własnej skórze. Pewnego dnia wraz z najlepszymi przyjaciółkami zostaje zaatakowana w parku. Laura obezwładnia oprawców a tym samym zwraca na siebie uwagę łowców. Pomocną dłoń wyciąga do niej Zagiel, lecz szybko znika jak się pojawił. W końcu Laura znajduje schronienie w górskim domu w niedawno poznanych mężczyzn. Lecz od tej pory nic już nie jest pewne.
 Czy Laura postanowi wrócić na wyspę i uratować swoich?
Kto okaże się zdrajcą?
I co to jest Wszechkompas?
Prawo to, prawo tamto… Gdybyś była moja i byłabyś w niebezpieczeństwie, gdzieś miałbym prawo. Poruszyłbym niebo i ziemię, żeby cię odnaleźć.
Przeczytanie książki „Oddech Wschodu” zajęło mi dwa dnia, ale tylko, dlatego ze miałam przerwy spowodowane przez pracę. Powieść momentami bardzo zaskakiwała mnie już na samym początku. Nie spodziewałam się takiego obrotu zdarzeń a dzięki temu książka jeszcze bardziej zaskarbiła moje uczucia.

Adelina Tulińska już od samego początku wciąga nas do niesamowitego świata i nie pozwala na chwilę spokoju, bo ciągle coś się dzieje. Najbardziej podobało mi się to, że autorka pozwoliła nam poznać dalsze losy Lary, ale czemu było tak mało Gabriela?

Pisarka w ciekawy sposób wykreowała swoich bohaterów i ich historię. Od samego początku polubiłam Laurę i trzymałam kciuki, aby spotkała swojego ukochanego. Dziewczyna bardzo zmieniła się teraz poznajemy ją, jako dobrą, waleczną i niebojącą przeciwstawić się swojemu wrogowi.
Poznajemy w tej części Dymitra i Anatolija, którzy od samego początku bardzo skryci i nie dali się za bardzo poznać ale bardzo dużo namieszają w życiu Laury. Dymitr ma dobre serce, ale za wszelką cenę chce doprowadzić swój plan do końca.
W tej części także spotykamy Zagiela, Olla, Ljama, Remka i Gabriela. Tak jak wcześniej wspomniałam bardzo brakowało mi postaci Gabriela, ale mam nadzieją, że autorka wynagrodzi mi to w następnej części  ;)
Prawo to, prawo tamto… Gdybyś była moja i byłabyś w niebezpieczeństwie, gdzieś miałbym prawo. Poruszyłbym niebo i ziemię, żeby cię odnaleźć.
Autorka w ciekawy sposób podtrzymuje akcję książki tak, aby czytelnik ciągle dostawał nową dawkę adrenaliny. Pełna zwrotów akcji wprowadza czytelnika do tajemniczego świata gdzie spotykamy nadludzkie moce i ludzi z prastarych kultur. Książkę czytało się lekko i przyjemnie. Po przeczytaniu potrzebowałam trochę czasu, aby pozbierać się po tym, co zaserwowała nam autorka. Język i styl jest przyjemny w odbiorze a postacie i fabuła jest tak niesamowita, że nie sposób odłożyć książki.

„Oddech Wschodu” jest to niesamowita i wciągająca historia, która pozwoli nam na chwilę przyjemności. Jest to nieprzewidywalna historia, w której co chwilę coś się działo. Jeżeli szukacie niezobowiązującej lektury na jesienne wieczory to ta książka jak najbardziej przypadnie wam do gustu. Najbardziej polecam fanom fantastyki i młodzieży, ale i nie tylko. Teraz czekam na kolejną część a wy?

Za możliwość przeczytania powieści dziękuje autorce.

piątek, 1 grudnia 2017

H.M. Ward "Zranieni 2"


SIDNEY I PETER.
CZY ICH MIŁOŚĆ PRZETRWA KONFRONTACJĘ Z TRUDNĄ PRZESZŁOŚCIĄ?

Sydney dostaje wiadomość, że jej matka umiera i postanawia zmierzyć się z przeszłością i spojrzeć rodzinie w oczy. Rodzice dziewczyny nigdy nie uwierzyli w jej słowo i zostawili ją z tym samą. Pomocną dłoń wyciąga do Sydney Peter i w tym momencie wyjawia o sobie całą prawdę. Dziewczyna czuje się oszukana i zdradzona i nie wie, kim tak naprawdę jest Peter. Pod wpływem emocji zrywa ich związek i wyjeżdża w dalszą podróż z przyjaciółką. Peter nie pozwala dziewczynie wyjechać i pod wpływem ulega jego naciskowi. Lecz wracając do rodzinnego miasta oboje będą musieli zmierzyć się z rodzicami i wspomnieniami, o jakich chcieliby zapomnieć.
Czy Peter i Sydney są gotowi, aby stawić czoło temu, co wydarzyło się w przeszłości?
Czy Sydney wybaczy i zaufa ponownie ukochanemu?

Kiedy przeczytałam „Zranieni” nie mogłam się powstrzymać i szukałam kolejnej części, aby dowiedzieć się, co wydarzy się dalej? Trochę musiałam poczekać, ale naprawdę było warto. Słowne potyczki, śmieszne elementy i magnetyczne przyciąganie sprawiło, iż książkę przeczytałam w zaledwie dwie godziny gdzie miło spędziłam czas.

Bohaterowie książki w pierwszej części zdecydowanie byli bardziej dopracowani niż teraz. Choć Peter nadal jest moim faworytem to bardzo spodobała mi się postać Seana. Jestem bardzo ciekawa poczynań braci Petera, że z miłą chęcią przeczytałabym osobne historie tych braci.



„Zranieni 2” jest to lekka i pełna humoru powieść, która opowiada nam o zmaganiu się z przeszłością, pokonaniu własnych demonów i bólu. Historia młodych ludzi, którzy nie powinni nigdy być razem a jednak. Los nam płata figle a miłość przetrwa wszystko. Fanom gatunku New Adult serdecznie polecam i niezmiernie czekam na ostatnią część tej historii. Mam tylko cichą nadzieje, że wydawnictwo pokusi się o wydanie kolejnych książek autorki bo naprawdę warto.  


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu EditioRed.
Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)