Anna Dąbrowska już jakiś czas temu przedstawiła nam swoją trylogię „Płomienie”. Historia opowiada o grupie mężczyzn bardzo znanych w Szwecji, którzy grają w słynnym zespole, Lägor. Jakiś czas temu ich zespół się rozpadł a każdy z nich poszedł w swoją stronę, lecz mają ze sobą kontakt. Już wcześniej poznaliśmy historię Jakuba i Aleksa a teraz czas na Kosmę. Przyznam się szczerze, że chyba najbardziej wyczekiwałam na tą część.
Autorka wykreowała swoich bohaterów, którzy zmagają się z problemami. Oksana jakiś czas temu straciła matkę a teraz stała się głową rodziny. Jej brat Tomek choruje na bardzo rzadką chorobę i musi ktoś być ciągle z nim w domu. Zatem jej ojciec zajmuje się synem a Oksana poszła do pracy, aby utrzymać swoją rodzinę. Stan jej brata pogarsza się a telefon z najważniejszą informacją nie nadchodzi. Oksana ostanawia wystartować w programie „Szczęśliwa czwórka”, choć nie wierzy w siebie i swoje możliwości, lecz gdzieś tam w głowie świta, że gdyby udało się jej wygrać mogłaby sfinalizować leczenie brata. To zapracowana dziewczyna, która myśli o wszystkich tylko nie o sobie.
Kosma Samgaiło wraca do Warszawy po telefonie od Pepe z propozycją wystąpienia w programie „Szczęśliwa czwórka”, jako czwarty jury. Mężczyzna podchodzi do tego nonszalancko, lecz kiedy usłyszy głos pewnej dziewczyny zamkniętej w toalecie tak szybko nie będzie mógł o niej zapomnieć. Ten głos wdarł się to każdej komórki jego ciała i zapisał się bezpowrotnie. A teraz okazuje się ze ta dziewczyna należy do jego grupy. Choć ma swoje zasady, których nie łamał od lat to wie, że taka kobieta jak Oksana Font nie pojawi się w jego życiu drugi raz. Lecz czy jego demon z przeszłości pozwoli mu na próbę ułożenia szczęśliwego życia?
Muszę przyznać, że ta część była najlepsza
od swoich poprzedników. Emocje, jakie przewijają się w każdym rozdziale są nie
do opisania a miłość, tęsknota i strach o najbliższych jest tak namacalny, że
przeżywałam razem to wszystko z głównymi bohaterami. Język
i styl pisarki, jakim operuje jest bardzo zrozumiały dla czytelnika a sceny są
tak precyzyjnie napisane, iż zamykając oczy widziałam wszystko, co chciała nam
przekazać autorka. Zakończenie powaliło mnie na kolana gdyż nie spodziewałam się, że pani Ania zrobi nam takiego psikusa. Książkę polecam wszystkim, którzy lubią czytać książki
lekkie i niezobowiązujące. Z niecierpliwością wyczekuje na następne książki
autorki.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz