wtorek, 18 października 2022

Magdalena Winnicka "Tirona. Grzechy krwi"


Mafijny boss powinien być okrutny i bezwzględny, nawet wtedy, jeśli w głębi serca jest porządnym człowiekiem.
 Chyba że w jego życiu wydarzy się coś, co doprowadzi do drastycznej przemiany. 
Takim wydarzeniem z pewnością może być utrata ukochanej kobiety. 
Jak na taki cios zareaguje Jesper Tirona? 
Czy mimo wszystko – a może właśnie dlatego - stanie się godnym następcą swojego ojca?

Teraz przyszedł czas na nowe pokolenie, czyli Jesper to właśnie on będzie grał pierwsze skrzypce. Już poprzedniej części dowiedzieliśmy się, że Jasper nie jest biologicznym dzieckiem Alicji i Konstantina. Lecz cała rodzina i najbliżsi nigdy nie dali odczuć dziecku, że jest inaczej. Więc jak potoczą się losy następcy Tironów?

Jesper chodzi do szkoły, lecz nie jest popularnym dzieckiem. W jego klasie jest też jedna dziewczynka Ama, która wyróżnia się tak jak i chłopiec. Przez to są wyśmiewani, lecz tych dwoje zbliża się do siebie i łączy się między nimi przyjaźń. Z biegiem czasu i lat Jesper zakochuje się w dziewczynie z wzajemnością. Wszystko mogłoby się wydawać, że ich losy połączą się jak w szczęśliwym Happy End lecz tak nie jest. Ama pochodzi z rodziny bardzo rygorystycznej a ich położenie nie pozwala kobiecie na wybranie samemu sobie partnera. Ojciec Amy już dawno wybrał jej małżonka. Nastoletni Jesper robi wszystko, aby dziewczyna mogła więcej spędzać czasu w jego towarzystwie. Wymyśla wraz z rodzicami plan, aby Ama mogła w ich domu spędzać weekendy. Lecz jej osiemnaste urodziny wszystko mogą zniszczyć. Dziewczyna obawia się tego i boi, że może stracić ukochanego.

Co zrobi Jesper, aby zatrzymać przy sobie Amę?

W jaki sposób Alicja i Konstantin pomogą synowi?

Kto stoi za porwaniem Amy i czy uda im się odnaleźć dziewczynę?

Przyznam się szczerze, że nie spodziewałam się aż takiej historii. Z jednej strony z początku wciągnęła mnie tak, że nie mogłam jej odłożyć.  Publikacja jest pełna zwrotów akcji, nieprzewidywalnych zdarzeń i bohaterów, którzy nie jeden raz nas zaskoczą. Dużym plusem jest to, iż nie zbrakło bohaterów z poprzedniej części gdzie mogliśmy dowiedzieć się, co u nich słychać po latach. Pani Magdalena tą powieścią zafundowała nam jazdę bez trzymanki trzymając nas w ciągłej niepewności od samego początku aż po ostatnią stronę.

„Tirona. Grzechy krwi” nie jest to książka taka jak wszystkie znane mi powieści autorki. Jest to publikacja, która rozpaliła do czerwoności moje zmysły i poniosła w świat marzeń. Książka jest pełna pasji i namiętności, w których autorka nie boi się poruszać wiele tematów. Ja już zabieram się za czytanie kolejnej części, czyli „Gehenna. Grzechy krwi” aż boję się, co tym razem dostanę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)