niedziela, 16 maja 2021

"Scarlet" Klara Leończuk - PROLOG


Prolog

Scarlet


Powrót do normalności i ślub za niecały miesiąc? Taaaa, chyba nie w tym życiu. Przecież nie może być zbyt łatwo.

– Scarlet? – usłyszałam nawołujący mnie męski głos, dochodzący do mnie jakby z oddali. Miałam wrażenie, jakbym na chwilę opuściła swoje ciało i teraz powoli do niego wracała. Poczułam, że czyjaś ciepła dłoń trzyma moją, a druga gładzi mnie delikatnie po głowie. Zmusiłam powieki, żeby się uchyliły i mrugnęłam kilkakrotnie, aby mój wzrok nabrał ostrości i przyzwyczaił się do panującej w pokoju jasności. Okazało się, że leżę na sofie w naszym salonie, a nade mną nachyla się zaniepokojony Carter. Alessandro Vega stał przy drzwiach ze skrzyżowanymi na piersi ramionami i przyglądał nam się z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.

– Co się stało? – spytałam, próbując usiąść. Mój narzeczony pomógł mi się podnieść i natychmiast objął ramieniem, żebym nie upadła. Czułam się tak, jakbym zsiadła z rozpędzonej karuzeli. 

– Zemdlałaś – wyjaśnił Carter, wciąż patrząc na mnie z niepokojem w oczach. Już miałam zapytać, co się dzieje, gdy informacje przekazane przez policjanta wróciły do mnie niczym tsunami. 

– Ktoś zamordował Beckera – szepnęłam, patrząc to na siedzącego obok mnie mężczyznę, to na Vegę. Czułam zbliżającą się nową falę paniki. – Nie przyśniło mi się to, prawda?

– Nie, nie przyśniło ci się – zaprzeczył mój ukochany, zaciskając szczęki.

– Ktoś usiłował upozorować samobójstwo, bo Beckera znaleziono powieszonego na krawacie pod sufitem. Jednak gdy zdjęto jego ciało i zbadał je patolog, na szyi odkryto ślady palców. Zabójca mocno się starał, bo zmiażdżył mu krtań. Poza tym za paznokciami Beckera odnaleziono ślady obcego naskórka, co znaczy, że się bronił. Na razie nic więcej nie wiemy –wyjaśnił mi Vega. Podszedł do nas i usiadł na fotelu naprzeciwko kanapy, opierając ręce na kolanach. 

– Jak to możliwe, że ktoś wszedł do celi Beckera i go zabił, a nikt z policji nie zareagował? – zapytałam, niedowierzając. To wszystko brzmiało dla mnie nieprawdopodobnie.

– Niektórych bardzo łatwo przekupić – mruknął Vega. Widziałam, że jest wściekły, bo mięśnie szczęki mu drgały.

– Więc co teraz? – Popatrzyłam to na jednego, to na drugiego mężczyznę. 

– Teraz cała sprawa jeszcze bardziej się komplikuje – odpowiedział policjant. – Do tej pory myśleliśmy, że to Christopher Becker pociąga za sznurki, ale jak widać, myliliśmy się. Sam też był marionetką. Sprzątnął go ktoś, kto bał się, że powie za dużo. 

Nagle dopadła mnie straszna myśl. Popatrzyłam na Cartera z przerażeniem. 

– Czyli ten, kto zlecił zabójstwo ciebie, wciąż jest na wolności – zauważyłam. – Becker nie działał sam. Wykonywał polecenia swojego szefa.

–Wszystko na to wskazuje – przyznał mój narzeczony. Wstał z sofy i podszedł do okna, wkładając ręce w kieszenie spodni. 

Schowałam twarz w dłonie załamana. Okazało się, że wracamy do punktu wyjścia.



***


– Trzymasz się jakoś? – zapytała mnie Jane, gdy tego samego dnia wieczorem ona i Jackson do nas przyszli. Teraz cała trójka mężczyzn zamknęła się w gabinecie Cartera, deliberując, co dalej, a my zostałyśmy same w mojej sypialni. 

– Średnio – powiedziałam zgodnie z prawdą. Położyłam się na łóżku, a Jane zajęła miejsce tuż obok, wspierając głowę na dłoni. – Po prostu… gdy wydawało się, że wszystko wraca do normy, dowiedzieliśmy się czegoś takiego. Naprawdę miałam nadzieję, że to już koniec, a wychodzi na to, że cała zabawa zaczyna się od początku. Poza tym wyobraź sobie, jakbyś ty się czuła, gdyby to na Jacksona ktoś polował i usiłował go zamordować. 

Kobieta skrzywiła się momentalnie, jakby sama myśl o tym wywoływała u niej fizyczny ból. 

– Wiem, że to cię nie pocieszy, ale znajdziemy tego kogoś, zobaczysz – obiecała, ściskając mnie za rękę. – Nie jesteście z tym sami. 

– Nie chcę, żebyście się narażali – odparłam zgodnie z prawdą. – Szczególnie teraz, gdy jesteś w ciąży. Powinniście wybierać meble do pokoju dziecięcego i kolor farby na ściany, a nie polować na zabójcę. 

– Uspokój się! – ofuknęła mnie Jane, patrząc na mnie ostro. – Ja i Jackson doskonale wiemy, z czym wiąże się nasze życie. Mafia to nie zabawa. Wiedziałam, na co się decyduję, wychodząc za Jacksona, tak samo jak on wiedział, czym ryzykuje, przyłączając się do Cartera. Jesteśmy nie tylko przyjaciółmi. Jesteśmy rodziną. A rodzina trzyma się razem, choćby nie wiem co. 

Poczułam, że w oczach zbierają mi się łzy. Nawet nie próbowałam ich hamować. Objęłam przyjaciółkę ramionami, przytulając mocno, a ona odwzajemniła mi się tym samym. 


***


Kiedy jakiś czas później zeszłyśmy na dół, zauważyłam, że Carter i Alessandro rozmawiają przyciszonymi głosami w kuchni, a Jackson stoi kawałek dalej i szuka czegoś w telefonie. 

Na nasz widok Carter uśmiechnął się lekko i podszedł do mnie, po czym objął w pasie i pocałował w bok głowy. 

– O czym tak szepczecie? – spytałam niby żartem, ale w środku czułam niepokój. Miałam wrażenie, że mój narzeczony usiłuje coś przede mną ukryć i chyba się nie myliłam, bo gdy tylko o to zapytałam, cały się spiął i zerknął przelotnie na Vegę, który teraz nie zwracał na nas najmniejszej uwagi.

– O niczym ważnym – zbył mnie. – Omawialiśmy zabójstwo Beckera. Alessandro próbował się dowiedzieć, czy patolog ustalił coś jeszcze, ale póki co nic nie wiadomo. W areszcie są kamery, ale o dziwo na czas zabójstwa Beckera przestały działać. 

Wiedziałam, że Carter nie mówi mi całej prawdy, ale doszłam do wniosku, że pomęczę go, gdy już zostaniemy w domu sami. Wtedy trudniej mu się będzie wykręcić od udzielenia odpowiedzi na moje pytania. 

– Jakoś mnie to nie dziwi – mruknęłam. – Przecież ktokolwiek zamordował Christophera Beckera nie chciał zostać złapany. I na pewno nie jest głupi. Chce doprowadzić całą sprawę do końca.

– Dlatego Giacomo, ten który namierzył twój telefon, gdy Marco cię uprowadził, pracuje już nad nagraniem – wyjaśnił. – Może uda mu się coś z tego odzyskać. 

– A jakim cudem Alessandro zdobył nagrania niepostrzeżenie? –spytałam, zaskoczona tym, jak szybko działa Carter i jego ludzie. 

– Ma swoje sposoby. – Mój narzeczony puścił do mnie oczko, po czym uśmiechnął się krzywo, a ja pokręciłam tylko głową rozbawiona.

Nasi przyjaciele zostali z nami jeszcze przez niecałą godzinę, po upływie której doszli do wniosku, że będą zbierać się do domu. Usiedliśmy do kolacji we dwoje, atmosfera była dziwnie napięta. Mężczyzna nie odzywał się do mnie ani słowem, a gdy o coś zapytałam, odpowiadał mi mruknięciami albo półsłówkami. W końcu nie wytrzymałam i rzuciłam łyżką, która obiła się o krawędź talerza i wylądowała w naczyniu z pluskiem. Carter przerwał jedzenie i popatrzył na mnie znad swojego posiłku.

– Możesz przestać się tak zachowywać?! – zażądałam, patrząc zła na mojego narzeczonego. – Odkąd zamknąłeś się w gabinecie z Jacksonem i Alessandro, dziwnie się zachowujesz. Nie myśl, że nie zauważyłam. 

– To nic takiego, naprawdę – odpowiedział, przecierając twarz rękoma, a jedną z nich po chwili wyciągnął do mnie, wstając niespodziewanie. Zaskoczona, podałam mu dłoń, a on natychmiast przyciągnął mnie do siebie i objął mocno w pasie. 

– Porozmawiaj ze mną – poprosiłam, kładąc palce na jego policzku. Carter przytulił do nich twarz i pocałował mnie w przegub. Jak zwykle poczułam, że serce zaczyna mi walić coraz mocniej. Wystarczył jeden jego dotyk, a mój organizm już wariował. 

– Boję się – oznajmił ledwie słyszalnym szeptem. – Ale nie o siebie, tylko o ciebie. Że ten, kto na mnie poluje z takim zacięciem, mi cię odbierze. Zrobię wszystko, żeby zapewnić ci bezpieczeństwo, nawet jeśli sprawi mi to ból. Kocham cię.

– Nie mów tak – poprosiłam. Po tym, co właśnie powiedział, mój niepokój wzrósł jeszcze bardziej. – Przejdziemy przez to razem. Tak jak zawsze. 

Stanęłam na palcach i pocałowałam go mocno w usta, zaplatając ręce na jego szyi. Na początku Carter stał nieruchomo, ale po chwili objął mnie mocno w talii i przyciągnął do swojej piersi, a następnie odwzajemnił pocałunek, napierając na moje wargi i zmuszając mnie, żebym je rozchyliła. 

Coś mnie w tym pocałunku zaniepokoiło. Nie wiem, czy włączała się moja paranoja, czy nie, ale miałam wrażenie, że Carter całuje mnie z desperacją – tak, jakby miał to robić po raz ostatni w życiu. Jakby to było nasze pożegnanie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)